Strategie i programy

     Najkrótszy program prospołeczny sformułował król Francji  Henryk IV Burbon. Brzmiał on: „ Kura dla każdej francuskiej rodziny na niedzielny obiad”. Król jak to król- nie bawił się w szczegóły, liczył się efekt końcowy-kura w garnku. W latach sześćdziesiątych aktor kabaretu „Piwnica Pod Baranami” Wiesław Dymny przebrany za Gomułkę, każdemu Polakowi obiecywał po pół świni (czyli krok do przodu), a jeżeli komuś było mało, miał jeszcze dostać po ryju.



     Często spoglądam na nieco przykurzone strategie i programy stojące na półkach w każdym polskim urzędzie. Zostały wykonane na potrzeby programów unijnych i są nudne jak flaki z olejem. Tak naprawdę rzadko kto do nich zagląda. Spisano je dziwnym językiem, który powstał z nieudolnego tłumaczenia zwrotów angielskich i poza tym są do bólu schematyczne. Gdyby zmienić strony tytułowe, można by ich używać w wielu podobnych gminach. Często profesjonaliści, specjaliści od PR, popadają w totalny infantylizm, formułując tytuły niektórych działań. Np. „ Suwalszczyzna Kraina jak Baśń”- czyli kraina nierealna, odległa, krótko mówiąc- kraina dzieci. Dopełnieniem może być pomysł- „Suwałki-miastem krasnali” (niby z Konopnickiej).

    Stworzenie programu, który zdefiniowałby wszystkie podstawowe problemy i dał możliwość ich rozwiązania jest bardzo trudne. Specjaliści tworząc programy używają słów – kluczy typu : zrównoważony rozwój, analiza SWOT, ewaluacja, matryca logiczna itp. Ale idea zrównoważonego rozwoju pada najczęściej na skutek braku środków lub niemożności ich absorpcji przez gminy. Analiza SWOT nie odkrywa mocnych i słabych stron gminy, ponieważ lokalna społeczność niekiedy nie jest świadoma swoich braków i zaniedbań , a często lekceważy swoje największe bogactwo. Władze idą więc na łatwiznę, preferując proste zadania inwestycyjne. Stąd wójtowie i burmistrzowie mówią jak jeden mąż o budowie dróg, bo na tym najłatwiej zdobywa się punkty wyborcze.
Tymczasem za plecami dorastają kolejne pokolenia, lecz dzielą je coraz mniej istotne różnice. Często mam wrażenie, że nie potrafią korzystać z niezwykłego bogactwa współczesnej kultury, niebywałych możliwości poznawania świata, które nie były dane mojemu pokoleniu. Nie tak miało być. Jednak krokodylowe łzy pięćdziesięciolatka wiele tu nie zmienią. Obawiając się komunizmu nie przewidzieliśmy siły rażenia kultury masowej.
 To nasza wina. Bez wątpienia każdy z nas jest ignorantem, tyle, że w różnych dziedzinach. Jak pisał Jose Ortega y Gasset  „ Dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech innym.(„Bunt Mas”) . Wszyscy więc jesteśmy ignorantami w globalnym świecie. Jakkolwiek na to nie patrzeć-to nasz wybór. Więc gdzie szukać najlepszej drogi? Gdzie są owe genialne strategie? Często o tym myślę i uważam, że najlepsze rezultaty przynosi odwołanie się do korzeni. W tej gminie wszystko już było. Genialne pomysły L. M. Paca, wielokulturowa społeczność, bujny rozwój w okresie międzywojennym. Historia naszej Małej Ojczyzny jest niezwykle inspirująca. Sięgnijmy więc do niej. To przecież tak blisko.

Popularne posty z tego bloga

Trochę o Kulturze

Podziękowanie za udział w I turze Wyborów Samorządowych