Powyborczo raz jeszcze ...
Odbyły się wybory samorządowe. Wśród partii zapanowała euforia. Wszyscy zostali zwycięzcami.
Lecz samorządność kończy się tam, gdzie zaczyna się partyjniactwo. Istotą samorządu jest wspólne dobro, kolegialność, lokalność, swoiście pojmowane historia i przestrzeń. Kłóci się to z pojęciem partyjności, której istotą jest interes partyjny. Mówiąc prościej-prawdziwa samorządność istnieje tam, gdzie są wybory jednomandatowe, czyli w gminach, zaś w powiatach i sejmikach władzę przejęły partie polityczne. Co gorsza, media lansują partyjny wizerunek samorządu ignorując ową bazę, którą stanowią niezależni radni i burmistrzowie.
20 lat temu zostałem pierwszym przewodniczącym Rady Gminy Raczki. Jedną z pierwszych decyzji Rady było odrzucenie pomysłu partyjnych klubów. Ówczesny samorząd był dziwną mieszanką starej rzeczywistości i czegoś „nowego”. Tego „nowego” nikt nie potrafił zdefiniować. Miało być uczciwie, kolegialnie, miło, narodowo i „trzeciomajowo”. Zrezygnowałem z wynagrodzenia Przewodniczącego, zaś radni oddawali swoje diety na cele społeczne i było cudnie, do chwili, w której uświadomiliśmy sobie, że urzędnicy mają nas „w głębokim poważaniu”. Z przerażeniem stwierdziłem, że Rada nie panuje nad budżetem, którego nikt z nas na dobre nie znał i nie potrafił zanalizować. Budżet otrzymaliśmy na dwóch kartkach wydartych z zeszytu. Na pierwszej były dochody, na drugiej wydatki. Budżet wynosił 3mld. 600tys. zł ( dziś to jest równe 360 tys. zł.) z czego jedna trzecia przeznaczana była na administrację. Urzędnicy wywindowali swoje płace do maksimum. Nikt nad tym nie miał kontroli. Jeśli za punkt odniesienia przyjąć pensję nauczyciela, to zwykły urzędnik zarabiał dwukrotnie więcej , sekretarz i skarbnik czterokrotnie, a wójt ośmiokrotnie więcej niż nauczyciel. Po kilku miesiącach użerania się o wspólne dobro zrezygnowałem ze stanowiska Przewodniczącego, a czterech radnych złożyło mandaty. Jaka z tego nauka? Należy unikać etosu ofiarności. To bardzo ogranicza ideę samorządności. Samorząd powinien stać się dobrym interesem, pod tym jednak warunkiem, że nakręca go dobro wspólne, co nie jest łatwe. Nasza egzystencja w Małej Ojczyźnie powinna być wyborem na godny byt w zjednoczonej Europie. Warunek jest jeden: na partyjnym betonie musi rozkwitnąć Ojczyzna Małych Ojczyzn rozsadzając go potęgą własnych korzeni. "Lecz na betonie kwiaty nie rosną, bruki ulic nie pachną wiosną…."