Festiwale, festiwale...


Każde miasteczko musi dziś mieć swój festiwal. Kiedy przychodzi okres kanikuły Rzeczpospolita kipi festiwalami. Wybór jest tak wielki, że imprezy cierpią na deficyt publiczności.

Kultura w lokalnym wymiarze jest dziedziną najbardziej zaniedbywaną i niedocenianą. Mam na myśli działania ambitniejsze niż uwielbiane przez polityków uroczystości patriotyczno-religijne, czy festyny ze straganami i muzyką disco-polo. Kultura nie jest perpetum mobile napędzanym ideami, potrzebuje dopływu energii. Jak każda dziedzina ludzkiej działalności, aby funkcjonować musi być zasilana pieniędzmi.
Mieliśmy swój Festiwal Kultury Celtyckiej w Dowspudzie, który z wydarzenia czysto lokalnego rozrósł się do imprezy rangi krajowej, według pasjonatów nawet międzynarodowej, po czym umarł naturalną śmiercią.
Jego wzlot nastąpił dzięki filmom: Rob Roy i Brave Hearth, popularności muzyki folkowej i odkrywaniu wielokulturowej tradycji pogranicza.
Poszukując pomysłu na wydarzenie promujące Gminę Raczki sięgnąłem po „ leżące na talerzu” inspiracje historyczne związane ze szkockim osadnictwem, losem L.M Paca i zadziwiającym podobieństwem mentalnym Szkotów, Irlandczyków i Polaków. Na sukces zapracowało również miejsce, trudno wymarzyć sobie lepszą scenerię niż ruiny neogotyckiego pałacu w angielskim stylu.
Pierwsza edycja z roku 1997 była nad wyraz skromna, później impreza rozrosła się do tego stopnia, że ciężko było nad wszystkim zapanować. Możliwości finansowe i organizacyjne gminy okazały się za słabe i z bólem serca zrezygnowaliśmy z organizacji festiwalu. Ale były też powody bardzo prozaiczne, jak brak zdecydowanego poparcia płynącego od społeczności lokalnej, obojętność lokalnego biznesu, pomimo ogromnego wzrostu obrotów w sklepach.
Warto wspomnieć, że budżet wspomnianego festiwalu oscylował wokół 100 tys. zł, co w zestawieniu z suwalskim festiwalem bluesowym jest kwotą śmiesznie niską, natomiast poziom artystyczny nie był wcale niższy.
Liczne doświadczenia zebrane w trakcie festiwalu skłaniają do następujących przemyśleń.
W wiejskiej gminy położonej w ubogim regionie, możliwe jest zorganizowanie dużej imprezy, na wysokim poziomie artystycznym, promującej gminę, pod kilkoma wszakże warunkami:
  1. Idea powinna wypływać z oryginalnej historii, zawierać w sobie elementy zapomnianej tradycji, dawnych rytuałów, otoczkę mitu. Nowa wartość powstaje z połączenia lokalności z kulturą masową, dlatego warto nawiązać do aktualnej mody muzycznej, głośnego filmu.
  2. Istotną rolę odgrywa miejsce akcji, powinno wynikać z idei festiwalu, w przypadku Dowspudy owo połączenie znakomicie wpływało na klimat festiwalu
  3. Ważna jest szeroka akceptacja i włączenie społeczności gminnej do organizacji imprezy, a później budowanie dumy z odniesionego sukcesu
  4. Lokalni przedsiębiorcy muszą odnosić wymierne korzyści z organizacji festiwalu i wspierać go finansowo
  5. Gmina na początku powinna ponieść koszty i zaangażować maksimum sił w organizację imprezy z nadzieją, że włożony wysiłek przyniesie sukces finansowy i odciąży budżet, a udziałem samorządu będą, korzystny wizerunek i szeroka promocja.

Jeżeli odniosę wyborczy sukces, Festiwal będzie reaktywowany, może w nieco innej formie i treści, powtórzenie sukcesu nie będzie łatwe, ponieważ konkurencja jest bardzo duża, ale chciałbym przywołać atmosferę i radość festiwalowych dni i nocy.

Festiwal Kultury Celtyckiej w Dowspudzie, przywrócenie FKC, wybory samorządowe raczki

Popularne posty z tego bloga

Podziękowanie za udział w I turze Wyborów Samorządowych

Program Zrównoważonego Rozwoju Rejonu Rzeki Rospudy